Bariera to przeszkoda rzeczowa, organizacyjna, finansowa lub mentalna niemożliwa lub bardzo trudna do przekroczenia, utrudniająca lub wręcz uniemożliwiająca dostęp do zasobu lub realizacji określonego zachowania. Zacząłem się zastanawiać czy i jakie bariery są w Polsce w obszarze budowy inteligentnych miast. Czy przeszkodą do realizacji przedsięwzięć w obszarze smart city mają charakter rzeczowy? Stawiam tezę, że chyba nie. Już obecnie funkcjonuje w Polsce sporo dostawców rozwiązań informatycznych – zarówno firm globalnych jak i polskich, które w swoim obszarze kompetencyjnym mają tworzenie/wdrażanie produktów w obszarze inteligentnego miasta (być może są to jeszcze rozwiązania cząstkowe – dotykające tylko wybranego obszaru funkcjonalnego [np. ITS], ale jest to dobry punkt startowy). Dlatego, jeżeli urząd miasta zwróci się do dostawców IT – bez problemu znajdzie się firma z odpowiednimi umiejętnościami i referencjami, które będą zgodne z wymaganiami zamawiającego.
Czy w Polsce istnieją przeszkody organizacyjne związane z wdrażaniem koncepcji inteligentnego miasta? Dla mnie jest to jedna z kluczowych przeszkód. Po pierwsze polskie urzędy miejskie (i podmioty z nimi związane) w zdecydowanej większości wypadków nie są nakierowane na implementację kompleksowego podejścia w obszarze wsparcia ich działania przez systemy informatyczne. Poszczególne biura/departamenty/jednostki miejskie mają już bardzo często całkiem niezłe rozwiązania IT, ale nie zintegrowane z innymi rozwiązaniami, wdrożonymi w innych częściach jednostek miejskich. Powoduje to, że zamiast mówić o realizacji idei smart city – możemy uzyskać co najwyżej pojedyncze, oderwane dla siebie “quick-wins”. W tym miejscu od razu uprzedzę uwagę części z Państwa, że zaklasyfikowałem zagadnienia związane z integracją systemów do problemów organizacyjnych. Ale dla mnie – jak najbardziej jest to problem organizacyjny, a nie techniczny. W 99% przypadków największe problemy przy integracji systemów odnoszą się do aspektów organizacyjno-prawnych, a nie technologicznych.
Na problemy z integracją nakładają się trudności związane z wdrażaniem podejścia procesowego w administracji samorządowej. Co prawda – wiele jednostek chwali się, że posiada normy ISO – czyli posiada wdrożone podejście procesowe (a przynajmniej ma opisane procesy), ale nałożone na strukturę hierarchiczną. A smart city – jak dla mnie wymaga rzeczywistego zarządzania procesami.
Czy finanse są istotną przeszkodą w realizacji “smart city” w Polsce? Na pewno obecna sytuacja finansowa samorządów (będąca pokłosiem sytuacji ekonomicznej w Polsce) nie ułatwia rozpoczynania przedsięwzięć z obszaru inteligentnych miast (a należy mieć świadomość, że nie są to projekty tanie). Z drugiej strony będzie istniała w nowej perspektywie finansowej możliwość pozyskania środków unijnych na tego typu projekty.
Wreszcie bariery mentalne. Czy są one istotne? Uważam, że jak najbardziej. Z jednej strony występują one po stronie urzędników – zwłaszcza decydentów, z których większość nie jest przystosowana do funkcjonowania w cyfrowym świecie. Ale obawy nt. wdrażania idei smart city są także wśród mieszkańców. Spora ich część nie rozumie tej idei, część obawia się, że będzie ona wykorzystywana do niewłaściwych celów (np. naruszających prawo do prywatności).
Polecane wpisy
Historycznie miasta powstawały w celach gospodarczych, politycznych i wojskowych oraz społeczno-cywi...
Darrell Smith z firmy Microsoft powiedział: "Give me a little data and I’ll tell you a little. Give ...
Niemal wszystkie definicje inteligentnego miasta (niezależnie od wątpliwości językowych związanych z...
Moje “przygody” z urzędami wskazują na jedną kluczową barierę: wydziały jednego i tego samego urzędu traktują się wzajemnie jak odrębne urzędy. W zasadzie jest to niejako wpisane w te instytucje: wymiana informacji (pismo) pomiędzy wewnętrznymi jednostkami jednego urzędu odbywa się poprzez formalne pisma, dokładnie tak samo jak Urzędem a zewnętrznym podmiotem (albo inaczej: teczka sprawy ma zasięg wydziału, nawet zasięganie opinii w innym dziale powoduje, że powstaje w nim nowa teczka i sygnatura). W efekcie praktycznie niemożliwe jest ustanowienie jednego “właściciela” procesu chyba, że uznamy za takiego naczelnika danego urzędu, ale to zapewne nie ma większego sensu.
Moim zdaniem potrzebne tu jest (znowu :)) systemowe podejście: jeżeli Archiwum Państwowe nie ustanowi nowego systemu archiwizacji, np. sygnatura sprawy nie będzie miała zasięgu tylko wydziałowego a wręcz ogólnopolski (obecnie sprawa jednego obywatela ma tyle różnych teczek ile różnych wydziałów różnych urzędów się nią zajmowało), nie widzę sposobu zniesienia tej bariery. Zdaję sobie sprawę, że obecny system archiwizacji na ponad 100 lat tradycji i historii, być może możliwe jest nadbudowanie nad nim systemu metadanych, ale wydaje mi się, że obecny stan systemu archiwizacji w urzędach betonuje dawny styl pracy oparty na autonomiczności wydziału urzędu. Są dwa wyjścia: albo stan obecny zostanie na prawdę dobrze zorganizowany (w końcu przedsiębiorstwa też nie raz realizują wspólne zadania mimo, że odrębnymi podmiotami) albo zmieniony zostanie system JRWA na centralny (co wydaje mi się było by bardzo na rękę Archiwom): “korzeniem” znaku sprawy (sygnatury) nie byłby Urząd a podmiot (petent) wszczynający/przyczyna sprawy.
Nie ma chyba, co utożsamiać prac wewnętrznych urzędu z ideą Smart City – tego co powinno prezentować miasto na zewnątrz. smart City wcale nie musi zostać wdrożone przez jednostkę samorządu terytorialnego. Do tego mogą posłużyć wszelkie inne organizacje działające poza strukturami jednostki.
Idea Smart City staje się coraz bardzie popularna, chociaż głównych barier można nigdy nie pokonać – barier prawnych.
Bo przecież, przy taki wielkim systemie, kto będzie właścicielem danych, jak wrażliwe informacje mogą się tam znaleźć, kto będzie dostawcą i odbiorcą informacji?
Idea smart city na razie wyrasta tylko w obszarze Idei, albo wdrożeń bardzo specjalizowanych…